Pawlik Relations, 2015
- Włodek Pawlik – piano
- Paweł Pańta – bass
- Cezary Konrad – drums
„Bezpośrednią inspiracją nagrania tego albumu była silna wewnętrzna potrzeba, aby właśnie teraz podsumować moją dość długą i w sumie różnorodną muzyczną wędrówkę, dobierając tak poszczególne kompozycje, aby mogły one ukazać – przynajmniej w jakiś symboliczny sposób – świat moich muzycznych fascynacji na przestrzeni ostatnich 30 lat. Dlatego oprócz typowo jazzowych kompozycji, postanowiłem przełożyć na język tria jazzowego motywy muzyczne z ważnych dla mnie filmów, jak „Wrony” Doroty Kędzierzawskiej (moja pierwsza fabularna ścieżka dźwiękowa), czy słynnego „Rewersu” Borysa Lankosza. Ponadto po raz pierwszy nagrałem na autorskim albumie jazzowe transkrypcje muzyki Chopina i Paderewskiego, dwóch wielkich polskich pianistów, kompozytorów i patriotów, którzy są dla mnie wzorami postawy wyrażonej w genialny sposób przez C. K. Norwida „Sercem Polak, talentem świata obywatel”.
W roku 1984 wyjechałem z Polski do Zachodnich Niemiec, mając w głowie mnóstwo niezrealizowanych pomysłów na tworzenie muzyki. I to właśnie wtedy, będąc studentem Wydziału Jazzu na Hochschule fur Musik w Hamburgu u Prof. Dietera Glawischniga poczułem jak bliskie mi są pojęcia jazz i wolność. Brak perspektyw ułożenia sobie w Polsce normalnego życia w tamtych trudnych dla naszego kraju czasach, zrekompensowała mi intensywna działalność koncertowa i kompozytorska na Zachodzie. Ten stan oddania się bez reszty Muzyce, która jest dla mnie Miłością, Niebem, Powietrzem i tym wszystkim co daje mi siłę i wiarę w sens życia, trwa w moim przypadku nieprzerwanie do dziś, a ukoronowaniem mojej muzycznej pielgrzymki jest najbardziej prestiżowa nagroda muzyczna jaką sobie mogłem tylko wyśnić, czyli Grammy Award za Najlepszy Album Jazzowy, którą mi wręczono w Los Angeles w 2014 roku.
Dlaczego mój najnowszy album nazwałem „America”? Ponieważ jestem od dziecka zafascynowany jazzem, bluesem, rockowym, dzikim brzmieniem muzyki Jimmy’ego Hendrixa, ale też niepowtarzalnym blaskiem surowego głosu Franka Sinatry w swingowym, wykwintnym sosie…. musicalem „Hair” i filmem „Lot nad kukułczym gniazdem”. Tych fascynacji jest tak dużo, że nie sposób ich tutaj wszystkich wymienić.
Jedno wiem na pewno, bez Ameryki, jej muzyki, tradycji i kultury byłbym dzisiaj zupełnie innym człowiekiem i kto wie, czy w ogóle muzykiem… Ameryka, jej kultura, muzyka – w szczególności jazzowa – odcisnęły na moim dotychczasowym życiu tak silne piętno, jak żadne inne współczesne zjawiska w sztuce. Ile razy spisywałem z nagrań solówki Petersona, Evansa, jak bardzo chciałem grać jazz z najlepszymi amerykańskimi muzykami… To była młodzieńcza, nieuleczalna choroba, z której nie mam zamiaru się leczyć do dzisiaj. To właśnie w Jazzie, w tym fenomenalnym muzycznym zjawisku muzycznym, odnalazłem drogę która prowadzi mnie przez całe dotychczasowe życie, będąc źródłem niekończącej się, ożywczej energii i radości. Nie wyobrażam sobie życia bez bluesa, swingu… bez Ameryki!!
Buy